Styczeń
Nadal ćwiczę. Chyba weszło mi to już „w krew”, bo kiedy robię sobie dzień wolnego, jakoś nieswojo się czuję. To tak jak wyłączenie każdego stałego, całkiem przyjemnego elementu z harmonogramu dnia…
Ostatnio ze zdziwieniem słuchaliśmy jak to zasypało i zamroziło Europę. A u nas – może nie zielona, bo to nie ta pora roku, ale szara wyspa… Choć niewiele brakowało do zazielenienia się wszystkiego, bo jeszcze dwa tygodnie temu pąki na drzewach były coraz większe i pierwsze kwiaty wiosenne wykiełkowały. Później zrobiło się trochę chłodniej, a od 3 dni mamy śnieg, tzn. przez ostatnie dwa dni był tylko rano, ale od wczoraj dzielnie utrzymuje się warstewka. Ba, dziś nawet cały dzień prószy, choć coraz bardziej mokry, a „nieomylne” prognozy pogody pokazują, że aktualnie u nas pada deszcz… Może jednak utrzyma się do czasu, aż dzieciaki będą wychodziły ze szkoły, żeby mogli porzucać się choć trochę śnieżkami…
Poza tym dni płyną spokojnie. Skończyły się ferie i wróciliśmy do normalnego trybu pracy i nauki. Wkrótce tłusty czwartek i co tam, nie będę sobie żałowała słodko-tłustego obżarstwa. W końcu tradycję trzeba pielęgnować 🙂
Po raz kolejny szykuje się zamieszanie ze śmieciami. Znów zmienili ustawę i znowu będą zmieniane zasady segregowania i rozliczania. Tym razem będziemy za śmieci płacić wspólnocie czy też spółdzielni w czynszu, a z odbiorcami śmieci będzie się rozliczała wspólnota. Dla gmin (czy raczej firm odbiorczych) to dobrze, bo mniej wystawiania faktur, kontrolowania wysokości wpłat i łatwiej ściągnąć należności, ale we wspólnotach i spółdzielniach, w których sporo osób zalega z czynszem, znowu niekorzystnie będzie dla tych co płacą terminowo. No i zapewne dla tych co rzetelnie segregują śmieci, bo zapewne wiele razy się zdarzy w naszym pięknym kraju, że skoro odpowiedzialność zbiorowa, to żadna, i nie raz jakiś lokator, zwłaszcza wynajmujący (sorry, to nie szkalowanie, ale fakt z naszego osiedla, a na pewno nie tylko z naszego) wrzuci nieposegregowane śmieci, za co zapłacą wszyscy. A miało być tak pięknie i tak kulturalnie. A tymczasem nadal w lasach i na łąkach można spotkać stare meble (i to nie te sprzed „reformy”), gruz czy inne śmieci. 10 metrów od śmietników na szkło, walają się butelki po piwie. Mówcie sobie co chcecie, ale uważam, że Polacy to straszne fleje, oczywiście nie wszyscy, ale ci, którzy są, są tak aktywni, że wystarczy za wszystkich. I żadne reformy i zmiany przepisów nic tu nie pomogą, dopóki nie zmienią się zwyczaje.