Trochę o podatkach i rozliczeniach

Słyszałam, że w przyszłym roku zmieni się sposób wystawiania faktur, a mianowicie będą wystawiane w państwowym systemie do fakturowania. Państwo chce wiedzieć wszystko, znać każde potknięcie w wystawianiu faktur. Nie będzie już można w „nieformalny” sposób wystawić jeszcze raz faktury, w przypadku, gdy się ktoś pomylił. Nie będzie też – prawdopodobnie –  tak zindywidualizowanych faktur jak do tej pory. Zobaczymy jak to zostanie ostatecznie przygotowane, jak zmieni się rola biura rachunkowego w rozliczeniach.

Półtoraroczna perspektywa na wejście przepisów jest u nas na tyle odległa, że wszystko może wyglądać inaczej niż zapowiadano. O ile oczywiście „reforma” nie zostanie przesunięta w czasie, podobnie jak kiedyś było przesuwane wejście przepisów o prostej spółce akcyjnej.

A tymczasem, ze względu na kryzys, zamyka się coraz więcej firm. Z tego co słyszałam od znajomych, którzy już się zamknęli lub poważnie rozważają taką decyzję, walnie przyczyniło się do tego przytłoczenie nowym podatkiem – składką zdrowotną. Jeśli ktoś prowadził firmę w ramach samozatrudnienia i był na styku opłacalności, to właśnie przez tę składkę przekroczył granicę. W sumie szkoda, bo ta decyzja wymiecie z rynku bardzo dużo prawdziwych mikrofirm, z których bardzo dużo zostało założonych w czasach pandemii, żeby w jakiś sposób związać koniec z końcem. W dodatku osoby te nie będą mogły „przejść” na działalność nierejestrową, ze względu na wcześniejsze prowadzenie działalności gospodarczej.

Biuro rachunkowe Wrocław

A’ propos rozliczeń, to możliwe jest już przesłanie deklaracji rocznej PIT. Można to zrobić zarówno przy pomocy programu komputerowego, jak i przez stronę administrowaną przez Ministerstwo Finansów. Programy są na tyle proste, że z pewnością poradzą sobie z nimi także osoby nic nie mające wspólnego z podatkami i rachunkowością. Zanim się za to zabierzemy, warto przejrzeć ulgi podatkowe, z których można w tym roku skorzystać. Być może możemy zastosować którąś z nich, co sprawi, że nasz podatek do zapłaty będzie mniejszej wysokości lub też będzie nam przysługiwał jego zwrot.

Czy państwo może mówić ludziom co i z jakim skutkiem mają robić w łóżku?

Czy państwo, a …

Czy państwo, a dokładnie politycy, mają prawo mówić ludziom co – i z jakim skutkiem – mają robić w łóżku? Bo tak należy chyba zapytać. I już wyjaśniam o co mi chodzi? Przepisy obowiązujące w naszym pięknym kraju, ustanawiają mnóstwo praw i wolności, których nie można naruszyć. Mamy zagwarantowaną równość wobec prawa, sumienia i religii, zrzeszania się, nietykalność cielesną, równe prawa w życiu gospodarczym, rodzinnym i społecznym, wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się, nienaruszalność mieszkania, wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, itd., itd. Ustawy mówią jakie informacje i przez kogo mogą być przetwarzane, a jakie są naszą prywatną sprawą, kiedy można ukarać za dyskryminację, itp.

Dlaczego więc politycy premiują rodziny wielodzietne, dyskryminując bezdzietne lub posiadające jedno dziecko? Przecież każdy na gruncie naszej konstytucji i ustaw ma mieć takie same prawa. Jedni są szczęśliwi mając przy sobie jedno dziecko, inni decydują się na dwójkę, jeszcze inni spełniają się jako rodzice gromadki dzieci, jeszcze inni w ogóle nie czują powołania do bycia rodzicami. To ile mamy dzieci czasem jest uzależnione od przypadku, czasem od świadomego wyboru, a czasem wynika z uwarunkowań od nas niezależnych – jeśli ktoś z różnych względów nie może mieć potomstwa (lub więcej dzieci).

Państwo tłumaczy się koniecznością utrzymania emerytów. Moim zdaniem jest to argument po prostu GŁUPI – tak, pisany wielkimi drukowanymi literami. Jest to wyraz nieudolności państwa i braku pomysłu i kreatywności rządzących, świadczący o ich krótkowzroczności. Rozważmy jak by to było, gdyby przyjąć „politykę” państwa za słuszny kierunek. Aby nowe pokolenia mogły spokojnie utrzymywać stare oraz zapewniając należyty dobrobyt ZUS-owi, przyjmijmy przyrost naturalny w wysokości 10% na jakiś tam okres. Gdzie będzie granica wydolności państwa? Kiedy pojawi się problem z wyżywieniem ogromnego społeczeństwa, kiedy już obecnie na świecie mamy przeludnienie i stoimy w obliczu braku pożywienia? Dlaczego zamiast reformować system wciąż liczymy na „przyszłe pokolenia”, które gdyby wiedziały jaki ciężar będą musiały dźwigać, nie chciałyby się narodzić?

Czy ktoś wreszcie zda sobie sprawę, że wskaźniki w stylu przyrost naturalny, wzrost gospodarczy, wzrost PKB, itp. nie mogą wiecznie iść w górę i nauczy się gospodarować tym co mamy? Jako społeczeństwo jesteśmy obarczeni ogromnymi podatkami, kwestia leży tylko w ich rozsądnym wykorzystaniu