Zamek w Morągu

W tym roku odwiedziliśmy piękną Warmię. Mieliśmy wręcz wymarzoną pogodę na odpoczynek: niemęczące temperatury ok. 24-27C, słońce, lekki wiaterek. Nie było również problemów z komarami, mimo że nocowaliśmy nad samym jeziorkiem. Udało się trochę pozwiedzać, choć niestety moje Dziecię nie przepada za tym; najchętniej siedziałby cały dzień w jeziorze. Taki Wodnik zodiakalny i rzeczywisty 🙂

A wracając do zwiedzania. Byliśmy m.in. w zamku krzyżackim w Morągu. Zamki krzyżackie to taka moja słabość 🙂 Ten jest wyjątkowy, bo w ogóle go nie przypomina. Taki sobie zniszczony dość budyneczek, kryty papą, w dodatku z dość drogim wstępem jak na takie przybytki, bo po dyszce od dorosłego i po piątaku od dziecka. Zwiedzenia aż tak dużo nie ma, a mimo to uważam, że to była dobra „inwestycja”. W zamku i jego pobliżu ciągle trwają jakieś prace, są odkopywane mury, fosa, rekonstruowane wnętrza. Właściciel stara się przywrócić wnętrzom „zamkowy” wygląd, organizuje wakacje z duchami, na które niestety się nie załapaliśmy, bo byliśmy w dzień. Mam nadzieję, że jak wrócę tam za kilka lat, będę widzieć różnicę.

W ogóle Morąg zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Miasto czyściutkie, w piwnicy ratusza kameralne muzeum, dużo zieleni, jezioro i coś czego niestety nie spotyka się w mojej okolicy: podchodzę do przejścia dla pieszych i… samochody się zatrzymują. Serio. I to nie raz. W pierwszej chwili poczułam się jak intruz wstrzymujący ruch, ale w tamtej okolicy kierowcy tak mają 🙂 Aż chciałoby się przeprowadzić 🙂

A poniżej kilka fotek zamku:

Zdjęcie zdjęcia rekonstrukcji 🙂

I jeszcze fotka tabliczki ze skrótem historii zamku. Mam nadzieję w miarę czytelna: