29 lutego

Dziś 29 lutego, a więc tak rzadko występujący dzień, że po prostu muszę zostawić tu dzisiaj wpis 🙂 Zdarza się rzadko, bo rzadziej niż co 4 lata. Sama nie wiem czy dobrze czy źle mieć wtedy urodziny albo obchodzić jakąś rocznicę…

A tak naprawdę chciałam podzielić się z Wami pewnym spostrzeżeniem. Obserwujecie informację puszczaną w czasie filmów dotyczącą wieku, od którego powinien być oglądany? Ja jakoś zwykle ją ignoruję, chyba że akurat dziecko siedzi z nami dłużej, to owszem, zdarza się, że jest wypraszane do swojego pokoju. Wczoraj miałam kompletnego lenia więc siedziałam i oglądałam film za filmem. A zaczęłam od świetnego filmu, który pamiętam z dzieciństwa, nakręconego w 1959 r. pt. „Awantura o Basię”. Świetnie zagrany i zrealizowany, nagrany na kiepskiej jakości taśmie, co powoduje, że sprawia wrażenie filmu przedwojennego, choć to również ma swój urok. Później oglądałam „Seksmisję”, a później „Terminatora” część pierwszą – co prawda to nie był mój wybór, ale spać mi się nie chciało. Hitem – moim zdaniem – jest to, że wszystkie te filmy mają zalecenie oglądania od 12 lat!!! „Awantura o Basię” też (tu można zestawić ją np. z „Kevinem…” który jest puszczany bez ograniczeń wiekowych, a jakby nie patrzeć film zawiera sceny, które zwłaszcza małe dziecko może uznać za mało śmieszne, a raczej drastyczne; bynajmniej moja mała bratanica wystraszyła się go). Nie wiem jakie kryteria przyświecają osobom, które rekomendują wiek widzów, ale są one dla mnie co najmniej enigmatyczne…

Miłego wieczoru 🙂

Początek ferii

Rozpoczynamy, a właściwie rozpoczęliśmy ferie. Niestety dziecko w tym roku nie jedzie na żadne zimowisko – zresztą patrząc na pogodę w górach, może to i dobrze, bo ni to zima ni wiosna. Na szlaki strach wyjść, Zakopane bezśnieżne, na stokach tyle co naśnieżą armatkami i nie stopnieje. W innych górskich miastach, miasteczkach i wioskach zwanych „kurortami” podobnie. Co nie zmienia faktu, że trzeba dziecku znaleźć zajęcie, bo czasy, kiedy to dzieci same sobie znajdowały zabawę (i nie było ich w domu od rana do wieczora), już minęły. No, chyba że policzymy siedzenie na necie. Tak, to zawsze potrafią sobie znaleźć i zrobić sobie przerwę jedynie na śniadanie, obiad i kolację. Krótką przerwę, żeby za dużo czasu nie stracić. A więc niestety, chciał nie chciał, będę musiała wybrać się gdzieś z nim, bo sam się z domu nie ruszy… W zasadzie przy takiej pogodzie moglibyśmy wybrać się na przejażdżkę rowerową… w poszukiwaniu oznak wiosny 😉 Na pewno jakieś byśmy znaleźli. Tak się zastanawiam czy nie wyskoczyć na przedłużony weekend nad morze. Może nawet pociągiem, bo i taniej, i szybciej i bezpieczniej. Tym bardziej, że o tej porze roku małe miejscowości odpadają, a Trójmiasto, Świnoujście czy Kołobrzeg są dobrze skomunikowane. Zobaczymy jeszcze jak się uda.

Tymczasem zabraliśmy się za czytanie „Władcy pierścieni”. Przyznaję, że zabraliśmy się nie bez obawy, bo bardzo lubimy film (oglądany wielokrotnie) i baliśmy się rozczarowania jak przy „Hobbicie”, przy którym kolejność była inna: najpierw książka, później film i być może dlatego film obejrzeliśmy raz i jakoś do niego nie wracamy. Po przeczytaniu 200 stron „Władcy pierścieni” widzimy, że tu również film i książka „rozbiegają się” znacznie, ale staramy się nie porównywać i czytać jako inną opowieść. Póki co podoba nam się.

No dobrze, a więc wpis na początek ferii został dokonany. Pod koniec zamieszczę podsumowanie, co udało się zrobić, a co nie i jak nam ten czas minął. Tymczasem w moim crm-ie pojawiła się informacja o konieczności szybkiego przygotowania kilku dokumentów, więc niestety przerwę na kawę czas skończyć i zabrać się szybko do pracy, żeby wyjść stąd o przyzwoitej godzinie 🙂

Miłego dnia i udanych ferii Wam życzę.

Aaa i jeszcze dobrej zabawy, bo karnawał nam się powoli kończy.