Tajemniczy wirus

Dziś przeczytałam i usłyszałam o kolejnym tajemniczym wirusie, który pojawił się w Chinach. Zdaje się, że w ostatnich latach niemal wszelkie dziwne, nowe, lekoodporne wirusy i bakterie pojawiają się najpierw głównie w Azji. A jest się czego bać, bo nowy wirus wywołuje objawy zbliżone do SARS, czyli nietypowego zapalenia płuc, który powoduje bardzo wysoką gorączkę i trudności z oddychaniem oraz nacieki w płucach.

Bardzo wredną odmianą wirusów tego typu jest wirus MERS, przy którym śmiertelność wynosi aż 35 procent !

Zdaje się, że nie wiadomo jeszcze za bardzo ani co to za wirus, ani jak dochodzi do zakażenia, ale wiele organizacji, w tym WHO obstawia na pochodzenie zwierzęce, być może owoce morza. A że do nas także trafia sporo ryb i owoców morza z Chin, więc póki nie ustalą czegoś więcej, powstrzymam się od ich konsumpcji. I tak, wiem, że Chiny są ogromne, a zakażenie obejmuje jedną prowincję, ale po 1. na produktach nie jest dokładnie wskazane skąd pochodzą, a po 2. trzeba eliminować ryzyko, tym bardziej, że nasze władze (w przeciwieństwie do władz wielu innych krajów) rutynowo nie badają przyjezdnych z zagrożonego terenu. A może należałoby, skoro kilka chorych osób zatrzymano (w celach hospitalizacji i odizolowania) już w innych krajach. A skoro nie potrafią zapanować nad ludźmi, więc tym bardziej nad żywnością.

Niestety żyjemy w świecie, w którym mamy wyjątkową łatwość przemieszczania się, co sprzyja rozprzestrzenianiu się chorób. Łatwo także dostarczyć na nasze rynki produkty spożywcze spoza Polski i UE. Zresztą w przypadku Chin – co tu kryć: dostarczają nam taką masę produktów, że trudno wyliczyć. I wcale nie twierdzę, że wszystko jest kiepskiej jakości. Tu akurat cena odgrywa znaczną rolę, podobnie jak w przypadku rzeczy wytworzonych w Europie, USA, czy gdziekolwiek indziej na świecie.

Życzę zatem dużo zdrowia i unikania zachorowań na wszelkie choroby – zarówno te znane, jak i nowe. Kurujcie się i uodparniajcie, bo pogodę mamy sprzyjającą choróbskom. Może w końcu przyjdzie jakiś mróz, który – jak powiadała babcia – wymrozi choroby 😉