Z tego co pamiętam, to tekst piosenki brzmi: „Wiosna, cieplejszy wieje wiatr…” Coś więc mi tu nie gra. Jeżdżę ostatnio więcej na rowerze, bo udało mi się znaleźć koleżanki podzielające moją pasję, więc jak jednej z jakiegoś powodu się nie chce, to inne ją wyciągają. Ale rzadko kiedy nie wracam do domu zmarznięta. Zazwyczaj mam zdrętwiałe palce i ogólnie mi zimno. Mimo że czuć, że słońce, jeśli już przebije się przez chmury to ma moc, to jednak ciągle dociera do nas jakieś arktyczne powietrze.
Nie, to zdecydowanie nie jest cieplejszy wiatr. W dodatku dość porywisty. A wiosna jest już przecież od dwóch miesięcy. Zatem raczej wcześniej niż później będzie się zbierać… Takie pogodowe oszustwo w tym roku.
Ale żeby nikt nie poczuł się zrażony tym wpisem do aktywności na zewnątrz, to dorzucam fotkę z pleneru. I zapewniam, że dla takich zapachów i widoków pięknego kwitnącego rzepaku wśród młodej zieleni innych roślin warto się cieplej ubrać i pomęczyć w grubszych ciuchach albo trochę zmarznąć – to już jak kto woli 😉