Wystawianie ocen
Zbliżają się wakacje i jak co roku pojawiają się zgrzyty z wystawianiem ocen. Na szczęście nie moich 🙂 To jeden z niewielu plusów bycia nie-tak-młodym. Ale mam w bliskiej rodzinie dwóch delikwentów, których dotyczy problem. Jeden generalnie nie przejmuje się stopniami. Grunt, żeby przeszedł do następnej klasy, a stopnie żeby nie były na tyle złe, by musiał słuchać kazania. Druga bardzo się przejmuje, niestety sądząc po podejściu nauczycieli, przydałaby się interwencja rodzica, ale „honor mi na to nie pozwala” – jak mówi 🙂
Tak czy inaczej zastanawiające jest dla mnie niepedagogiczne podejście wielu pedagogów. Żeby nie być gołosłownym, kilka przykładów:
1. za brak zadania domowego dzieci dostają pały, za jego odrobienie nie dostają nic, wyjątki w punkcie drugim,
2. za dłuższe zadania domowe (np. pisanie prac, referatów), za zadania dodatkowe i za zeszyty dostają oceny, przy czym jeśli to są dobre oceny, to nie są brane pod uwagę przy ocenie semestralnej (co najwyżej mogą ją ciut podciągnąć), ale jeśli są złe, to oczywiście są brane pod uwagę (przykład: moje dziecko ma z angielskiego cztery 5, pięć 4, jedną 3 i dwie 1, z czego z prac klasowych 4-, +3 i 1, którą ostatnio poprawiał, a pani zastanawia się czy powinien mieć „na koniec” 2 czy 3!!!),
3. jedni nauczyciele biorą pod uwagę ocenę za 1 semestr, inni nie (więc w zasadzie można u nich sobie go odpuścić),
4. część nauczycieli zna uczniów i ocenia ich z uwzględnieniem ich zdolności i umiejętności, część przyrównując do najlepszego ucznia,
5. i mój „faworyt” – nauczycielka, która krytykuje klasę, twierdząc, że najlepsi marnują talent wybierając się do technikum, a słabi wybierają się do liceum, wytykając dzieciom, że i tak nie skończą tej szkoły, bo ona tam chodziła i wie jak to ciężko… Nota bene też tam chodziłam i mam inne doświadczenia…
Że nie wspomnę o liście podręczników i ćwiczeń przygotowywanych przez nauczycieli, które kosztują krocie, a i tak jest ich za dużo, żeby mogły zostać przerobione.
No i kogo trzeba by tu edukować – dzieci czy nauczycieli???
Oczywiście nie obrażając świetnych pedagogów, z którymi miałam to szczęście się w życiu spotkać.
To fascynujące, jak w jednym tekście udało Ci się skondensować tyle informacji, nie tracąc przy tym lekkości narracji. Czytając, czuję, że wchodzę w interaktywną podróż przez obszary nieznane.
Artykuł jest jak świeże powietrze w dziedzinie informacji – odświeżający, klarowny i pełen nowych spojrzeń na tematy, które zdawały się być już dobrze znane.
Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… skąd czerpiesz tak ciekawe inspiracje ?
Znalezienie tego bloga było dla mnie jak odkrycie skarbu – jego wysoka jakość treści, klarowna prezentacja i zaangażowanie w dostarczanie wartości dla czytelników sprawiają, że chcę spędzać tutaj godziny, wchłaniając każde słowo i czerpiąc inspirację do dalszego rozwoju osobistego i zawodowego!
Pouczająca lektura! Doceniam szczegółowość i dokładność. Szkoda tylko, że niektóre fragmenty są zbyt techniczne dla laików. Mimo to, świetne źródło wiedzy!