Na urlopie

Część urlopu już niestety za mną. Tym bardziej niestety, że to część „wyjazdowa”. Teraz został czas na posiedzenie w domu, załatwienie zaległych spraw, itp. W tym roku po raz kolejny odwiedziliśmy Warmię, która w zeszłym roku bardzo przypadła nam do gustu. Był czas na pływanie i opalanie się – pogoda w okolicach do 30C (więcej tylko w dniu przyjazdu i wyjazdu) sprzyjała wypoczynkowi; był też czas na poczytanie książek, pojeżdżenie na rowerach i pozwiedzanie okolicy.

Wyjeżdżając zostawiliśmy z radością Dolny Śląsk, w którym w dniu naszego wyjazdu było 38C, a o 2 w nocy kiedy wyruszaliśmy 28C… A że takie upały powyżej 30C trwały u nas ostatnio ponad 3 tygodnie (dziś przyjemne 27C), więc ostatecznie wyraziłam zgodę na założenie w przyszłym roku klimatyzacji. Trudno, nie da się tak wytrzymać. Dla odmiany pogodowej wracając nadzialiśmy się na potężne burze nad Wielkopolską i trochę czasu straciliśmy na przeczekaniu największej nawałnicy.

W tym roku udało nam się odwiedzić Lidzbark Warmiński, który jak najbardziej polecam, zwłaszcza miłośnikom zamków pokrzyżackich i Ignacego Krasickiego. Tym niemniej mam nadzieję, że nowa ustawa krajobrazowa spowoduje, że na zabytkowych budynkach nie będziemy już oglądać takich reklamowych straszaków:

Upały

Dziś kolejny dzień upałów czyli szczęścia dla urlopujących się i nieszczęścia dla pracujących. Tej nocy na szczęście temperatura spadła do 18C, więc udało się trochę schłodzić mieszkanie, choć nie do końca, bo nie udało się wygenerować przeciągu. Jak zwykle oficjalne wyliczenia są niższe, niż pokazuje nasz termometr, który co prawda jest w cieniu, ale że w okół mało drzew, za to dużo pól i sporo betonu, więc powietrze nagrzewa się bardziej niż tam, gdzie oficjalnie mierzą. Nasz tegoroczny rekord sprzed dwóch dni to 36,4C. Na szczęście mamy w domu rolety zewnętrzne, więc kiedy słońce wschodzi czy „przechodzi” na drugą stronę, zasłaniamy okna. W ten sposób nadal udaje się utrzymać temperaturę dużo niższą niż na zewnątrz. Oczywiście okna otwieramy tylko na noc.

Od czwartku ma być ponoć chłodniej, więc wtedy porządnie przewietrzymy mieszkanie i je schłodzimy. To „chłodniej” mam nadzieję, że nie będzie zbyt długo trwało, bo Młody w sobotę wyjeżdża na kolonię, a zimna i deszczowa pogoda nad naszym morzem jest wyjątkowo nieprzyjemna i ze względu na temperatury i rozczarowanie dzieci, które przemierzyły kawał Polski, żeby tam dojechać, i z uwagi na umiłowanie Młodego do kąpieli. Moje największe wyzwanie związane z jego wyjazdem to nakłonić go do używania kremu z filtrem na plaży. Na poprzedniej kolonii nikt tego nie pilnował, więc Młody ani razu go nie użył. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, albo że Młody sam będzie pamiętał… Nie no, nie ma się co łudzić, mam nadzieję, że opiekun będzie tego pilnował.