Wycieczki

Dziecko pomału wkracza w czas wycieczek i szkolnych wyjazdów. Trochę im się ich nazbierało z różnych okazji – a to zielona szkoła, a to kurs angielskiego, a to nagroda, a to wyjazd treningowy. Jak zaznaczają nauczyciele zasadniczo mają zakaz organizowania wycieczek zagranicę (ze względów bezpieczeństwa), ale nie jest wykluczone, że jak już będą na miejscu gdzieś przy granicy, to się wybiorą do jakiejś małej acz turystycznie atrakcyjnej miejscowości czy w jakiś rejon. A ja zorientowałam się ostatnio, że dziecku skończyła się ważność dowodu tymczasowego. Trzeba wiec jak najszybciej pstryknąć mu aktualną fotkę i wyrobić nowy, bo głupio by było, gdyby musiał zostać w pensjonacie, podczas gdy cała grupa wybierze się na wycieczkę.

Przy okazji zastanawiania się nad „aspektami turystycznymi” mój kalendarz podpowiedział, że trzeba zacząć planować nie – tak – długi majowy weekend, ale jednak wystarczająco przedłużony, żeby go przyjemnie spędzić poza domem i dotlenić trochę organizm 🙂

Choroba party? Really?

Od wczoraj nie mogę wyjść ze zdumienia nad głupotą ludzi. Ospa party? Really?

Już abstrahując od tego czy dziecko zaszczepić czy nie, bo osobiście nie jestem zwolenniczką szczepienia dzieci na wszystko i nie uważam, że zagrożenie biegunką jest powodem do szczepienia. Co do ospy, to na szczęście nie muszę się nad tym zastanawiać, bo wszyscy ją przechodziliśmy. Ja chorowałam w dzieciństwie jak większość mojego rodzeństwa, kuzynostwa, koleżanek i kolegów, w I klasie podstawówki. Pamiętam swędzące bąble, które mama smarowała mi jakimś białym płynem. W zasadzie nie było tak źle. Siostra przechodziła ospę w wieku 4 lat jeszcze łagodniej. Za to jeden kuzyn zaraził się mając 19 lat i to była prawdziwa masakra, a drugi w wieku 35 lat (od dziecka, które miało może z 10 bąbli) i było jeszcze gorzej. Więc zgadzam się z poglądami, że jak już chorować to najlepiej w dzieciństwie, ale bez przesady. Nikt normalny nie zaraża dziecka specjalnie. W dodatku 1,5 rocznego dziecka. To jakaś paranoja. Nawet gdyby ta choroba miała zero – procentowy wskaźnik śmiertelności i trwałych urazów i wiązała się jedynie z nieprzyjemnościami, to i tak to nie jest powód do zarażania dziecka chorobą. Niewiele rzeczy jest mnie w stanie zdziwić, ale że ludzka głupota nie zna granic, więc tym razem zdziwiłam się.

I jeszcze mała dygresja na koniec – szczepienie na ospę też nie zawsze uodparnia na całe życie.

Odzyskanie numeru

Rodzice chcieli zmienić operatora. Dwa razy zawierali umowę z Orange i dwa razy ktoś namieszał i ostatecznie umowa z poprzednim operatorem nie została wypowiedziana, a umowy z Orange nie weszły w życie. Uparli się jednak na to Orange, więc miła pani w punkcie powiedziała, że szybciej będzie jak sami wypowiedzą umowę i zawrą z Orange nową (bez ich pośrednictwa w wypowiadaniu). Tak też zrobili. A teraz okazało się, że w ten sposób stracili dotychczasowy numer telefonu, bo nie było możliwości zawrzeć nowej umowy, w czasie kiedy istniała poprzednia, ani w 1,5 tygodnia po jej rozwiązaniu (z jakichś tam względów), nawet z zapisem, że wejdzie ona w życie kiedy warunki techniczne na to pozwolą. Grunt to rzetelna informacja. Z Orange ostatecznie zrezygnowali…