Przed urlopem

Zwykle brałam urlop na 2,5 tygodnia. Tak od poniedziałku do środy. W tym roku też, ale mam od środy do piątku. Po powrocie trzeba więc będzie cały tydzień się spinać, ale… Ale już od jutra będę się cieszyć namiastką wolności. I zgodnie z wcześniejszymi planami – ruszam w góry. Mam nadzieję, że nie spotka mnie jakaś niemiła niespodzianka. I nie mam tu na myśli brzydkiej pogody czy marnego jedzenia, tylko kłopoty zdrowotne. Włóczyłam się ostatnio trochę po mocno zalesionych górkach i złapałam 4 kleszcze!!! Jeszcze tak mi się nie zdarzyło. Istna plaga, albo popsikałam się czymś co je przyciągnęło, bo tylko mnie tak oblazły. Choć z drugiej strony zwykle z entuzjazmem szłam przodem, więc mogłam po prostu „przetrzeć szlak”. Pocieszające jest to, że żaden rumień mi nie wyskoczył, więc zakładam, że kleszczowate nie były chore.

Poczytałam dziś sobie o zawodach w pływaniu w monopłetwie. A ja – ułomny człowieczek – nie mogę się porządnie nauczyć pływać kraulem… Wleźli mi na ambicję z tą płetwą. Od września ruszają u nas kursy doskonalące pływanie. Koniecznie muszę się zapisać… 

Wam również życzę udanych, przyjemnych i zdrowych urlopów.