Koniec kolejnego roku

Jakoś ostatnio nie cieszą mnie Sylwestry. Kolejne lata za szybko mijają. Z czego tu się cieszyć? I bynajmniej to nie zimowa chandra ani depresja, tylko zwyczajna refleksja, wynikająca z ogólnego przekonania, że lepiej, łatwiej i przyjemniej być młodszym niż starszym. Zwykle o północy nie cieszymy się: hura, mamy już nowy dzień, a w Sylwestra cieszymy się na cały Nowy Rok. Jakby ten jeden dzień przeskoku przyniósł nam nowe życie, nowe perspektywy, choć i tak nikt nie chce się zmieniać, aby jakichś zmian w swoim życiu dokonać (z lenistwa lub braku przekonania o sukcesie) i porzuca swoje postanowienia noworoczne (o ile w ogóle je robi), w najlepszym przypadku już 2-3 tygodnie po 1 stycznia. Bez sensu. Rozumiem, że można urządzić sobie w tym dniu (lub każdym innym) imprezę, spotkać się ze znajomymi, potańczyć, pożartować, żeby po prostu miło spędzić czas, ale ta cała otoczka Nowego wspaniałego Roku jest beznadziejna.

Życzę Wam więc tylko świetnej zabawy sylwestrowej i dobrego samopoczucia 1 stycznia 🙂

W grudniu

Już w niedzielę i w poniedziałek mikołajki. W niedzielę w domu, a w poniedziałek w szkole. Tym razem – dziwna sprawa – mamy już prezenty kupione do szkoły, ale nie mamy do domu. A warto byłoby je kupić i spakować jutro, kiedy Młody będzie w szkole, bo później nie da się ich ukryć. No chyba, że zniosę Młodemu szlaban na komputer, a on włączy gierkę, przy której nie wie co się na świecie dzieje… Ale wolałabym nie. Raz, że to byłby karygodny brak konsekwencji, a dwa, że Młody ma w tym zakresie, niestety (choć z tego co widzę jak wszyscy jego kumple), tendencję do uzależnienia. Ech, rozmawiając z rodzicami w szkole, czy spotykając ich gdzieś „po drodze” ciągle powraca ten sam temat, że nie można dziecka odciągnąć od komputera, nie chcą chodzić na żadne dodatkowe zajęcia sportowe, nie chcą nigdzie wychodzić razem, spotykać się w świecie rzeczywistym, tylko umawiają się w szkole na określonych serwerach i nie ma ich dla nikogo, przez co nawet tradycyjnie najlepsi uczniowie obniżają sobie wyniki. A pracy teraz mają rzeczywiście dużo. Chyba poruszę ten temat na zebraniu z rodzicami, bo nie jest normalną rzeczą, żeby dziecko siadało do lekcji o godzinie 18:00, a kończyło w okolicach 0:00-0:30. I bynajmniej nie dlatego, że się obija, tylko po prostu tyle jest zadawane.

A więc wracając do tematu, trzeba by jakoś sprytnie zrobić mikołajka i zapakować go, gdy nie będzie Młodego. Albo powiedzieć Młodemu, że Mikołaj nie dojechał, bo nie ma śniegu i zatarł płozy w saniach 😉 Żart, to by było zbyt okrutne.