Pantofle

Mama poprosiła mnie, żebym kupiła jej jakieś pantofle domowe. Wracając od niej wpadłam do galerii, ale nie znalazłam nic w jej stylu, to znaczy może i bym znalazła, ale jak na kapcie ceny były… dość wysokie. Pani w sklepie mówiła, że za jakość i naturalne materiały trzeba płacić. No ok.

Wróciwszy do domciu, zrobiłam sobie brzoskwiniową herbatkę i odpaliłam komputer. Wpisałam pantofle damskie i znalazłam choćby tę stronę. Cennik powalił mnie bardziej niż ceny w galerii, bo okazuje się, że za doskonałą jakość i naturalne materiały w Polsce nie trzeba płacić kroci. Może to się kiedyś zmieni, a może to dlatego, producent pantofli ma taką stawkę, a po „przemieleniu” przez pośredników cena dla konsumenta jest kilkakrotnie wyższa.

Co utwierdza mnie tylko w słuszności podjętej decyzji o założeniu własnego biznesu i nawiązywaniu kontaktów z producentami 🙂

Gulasz z turula

Ostatnio przez …

Ostatnio przez przypadek wpadła mi w ręce książka Krzysztofa Vargi „Gulasz z turula”.

Powiem szczerze – książki o charakterze eseju, a także książki opisujące, charakteryzujące dane państwo i społeczeństwo, nie są moimi ulubionymi lekturami. Humor Vargi, jego koncepcja przedstawienia Węgrów i Węgier, przybliżenia zalet, wad, stereotypów, paradoksów, piękna i brzydoty, czynią z tej książki lekturę najwyższych lotów, charakterystyczną, pozwalającą poznać kraj wydawałoby się bliski Polakom, z innej perspektywy. Barwny język sprawia, że po przeczytaniu tej książki Węgry są nam lepiej znane, niż po przeczytaniu kilkusetstronicowego ilustrowanego albumu przedstawiającego to państwo.

Świetna zabawa i pouczająca lektura. Polecam wszystkim, zwłaszcza tym, którzy szukają czegoś niestandardowego, nietuzinkowego.

Strona internetowa

Ostatnio doszłam do wniosku, że mam na tyle wolnego czasu, że mogłabym założyć firmę. Oczywiście od razu pojawiły się pytania: jaką? za co? gdzie? itd.

No dobra, przyznać uczciwie należy, że na pytanie „za co?” najtrudniej odpowiedzieć. Zaczęłabym od internetu, tzn. jakiejś strony internetowej lub sklepu – do przemyślenia, bo wynajęcie lokalu w dobrej lokalizacji na razie nie wchodzi w grę.

Wkręciwszy się w temat, weekend spędziłam na poszukiwaniu asortymentu i wyszukiwaniu fajnych stron w sieci, bo przeglądając oferty firm informatycznych stwierdzić muszę, że coś o tej stronie im powiedzieć należy, choćby ile podstron, jakie kolory, jakie funkcje.

Bardzo spodobała mi się jedna stronka – jeśli chodzi o kolory i układ, co prawda przedstawia jakieś środki czystości, ale do mojej branży – o której w przyszłości, żeby nie zapeszyć – też by pasowała. Prawda, że ładna?

PS. Żeby nie było, nie zrobię plagiatu 🙂

Nokia

Jak wiele osób na …

Jak wiele osób na świecie, bardzo lubię telefony Nokii. Może jestem staroświecka, ale nie znoszę telefonów dotykowych (choć oczywiście takie również robi Nokia). Wkurza mnie, że zawsze coś nie tak się przyciśnie, przełączy kiedy chcę przewinąć, itd. Ale nie o tym miałam pisać.

Nokie zawsze były fajne: łatwe w obsłudze, z długo trzymającą baterią, dobrze łapały zasięg (pod tym względem najgorszy był mój Sony Ericsson, z którym musiałam stać przy oknie rozmawiając, bo jak chodziłam po mieszkaniu to przerywał). Przez wiele lat telefony produkowali w Finlandii, później żeby ograniczyć koszty przenieśli produkcję do Chin (nie jestem na bieżąco, nie wiem czy całą, ale ostatni telefon mam już MADE IN CHINA wrrr…). Tym niemniej, mimo że lista producentów telefonów ciągle się wydłuża, Nokii na rynku jest mnóstwo i na półkach sklepowych i w ofertach sieci komórkowych i w rankingach sprzedaży.

Więc niech mi ktoś wyjaśni, bo mój prowincjonalny mózg tego nie ogarnia, jak mogą utrzymywać się i świetnie prosperować duuużo mniejsze firmy produkujące telefony, a cały czas się trąbi o upadku Nokii? No chyba, że z ich rentownością jest tak jak z polskimi pozamykanymi kopalniami – zamknięto bo nierentowne, teraz sprowadza się węgiel z USA, ale ponieważ pokłady węgla są nadal ogromne, więc za jakiś czas odprzedamy pewnie prawo do wydobycia obcokrajowcom. Jak sądzicie?

Zdjęcia

Pochwalę się, że w piątek wieczorem udało mi się w końcu przejrzeć zdjęcia i wybrać setkę do wywołania – to taka moja akcja raz na pół roku. Właśnie wróciłam od fotografa, siedzę sobie, popijam kawkę, wcinam eklerka i przeglądam…. no i jeszcze sprawdzam pocztę i postanowiłam napisać kilka słów 🙂

Zdjęcia wyszły pięknie. Ostatnio wywoływałam w Media Markcie, ale kolory wyszły strasznie ciemne, w dodatku odebrałam je tuż przed wyjazdem i nie było czasu na reklamacje. Tym razem zdecydowałam się na zakład fotograficzny. I to był strzał w 10!!!!!

I znów mamy piękną zimę :)

No to przyroda …

No to przyroda wymieniła stary śnieg na nowy i znów można pobiegać po świeżym puchu, którego cały czas przybywa 🙂

W weekend byliśmy u rodziny w górach. Były sanki i wojna na śnieżki 🙂

Szkoda tylko, że tak mało dzieciaków teraz wychodzi, żeby pojeździć na sankach. Gdy byłam w najlepszym wieku na ten „sport” wszystkie górki były zajęte. Robiliśmy wspólnie skocznie i wyrównywaliśmy teren, jeśli trzeba było. Ze szkoły wracało się godzinę zamiast 5 minut, z porwaną reklamówką na buty zmienne (i mokrymi butami), na której się jeździło… Ech… A dziś pustki i wiele „tras” pozarastanych. Dzieciaki nawet nie wiedzą co tracą. Może znajdą się rodzice, którzy im to uświadomią?

Mieszkanie z ogródkiem, z balkonem czy z tarasem?

Od kilku lat deweloperzy koncentrują się na budowie niskich budynków wielorodzinnych, przeważnie 2-4 piętrowych, bardziej przyjaznych mieszkańcom niż 10-piętrowce z wielkiej płyty. Czasem te budynki posiadają nawet windę i portiernię. Inwestycja z reguły nie ogranicza się do wybudowania jednego budynku, lecz osiedla, przeważnie ogrodzonego, nierzadko monitorowanego, pozwalającego na zagospodarowanie terenu wokół budynków jako ogródki zastrzeżone na wyłączną własność lokatorów parteru. Z kolei na najwyższych piętrach lokale często posiadają kilkunasto- lub kilkudziesięciometrowe tarasy. W sumie nieźle to wygląda, chociaż… trzeba mieć jeszcze szczęście do sąsiadów 🙂

Tak się zastanawiam, jaki lokal chcielibyście mieszkając w budynku wielorodzinnym: na parterze – mieszkanie z ogródkiem, czy na piętrze – z balkonem, a może jakieś większe mieszkanie z tarasem? Dla mnie idealne by było dwupoziomowe – na dole z ogródkiem, na górze z dużym balkonem lub tarasem, a dookoła z fajnymi sąsiadami 🙂

27 marca:

Pochwaliłam się sąsiadce, że prowadzę bloga. Przeczytała i „nakazała” dodać, że teraz też mam fajnych sąsiadów, co niniejszym czynię 🙂

Jak uatrakcyjnić mieszkanie?

Na różnych portalach i stronach można znaleźć fajne zdjęcia przedstawiające stylizacje mieszkań z wykorzystaniem naklejek, fototapet, tynków strukturalnych, regipsów, gry świateł i cienia. Oczywiście często są to mieszkania przykładowe, stylizowane przez architektów wnętrz jedynie dla potrzeb zrobienia kilku fotek do kolorowych magazynów. W niektórych mówiąc wprost nie dałoby się mieszkać 🙂 I ten idealny porządek…

Ostatnio będąc w markecie budowlanym przeglądałam naklejki na ścianę, ale wybór nie był powalający, więc poszukałam w necie. Znalazłam sporo wzorów i rozmiarów do przyklejenia nie tylko na ścianie, ale też na szkło, meble, lodówkę, czy kafle. Oczywiście w przypadku ściany, musi ona być gładka. Odpadają więc stare mury z tynkiem cementowym, które najlepiej przykryć tapetą lub fototapetą, jeśli chcemy uniknąć kładzenia gładzi. Znalazłam fajne fototapety, do których można „domówić” montaż. Ja w każdym bądź razie sama nie odważyłabym się przykleić. Wyszedłby mi pewnie niekoniecznie artystyczny chaos. Spodobała mi się zwłaszcza fototapeta ze zdjęciem z Wenecji – kolorystycznie świetnie prezentowałaby się w moim salonie 🙂

A wracając do naklejek na ścianę, to zastanawiałam się nad ich trwałością. Tak naprawdę nie jest to mały wydatek, więc dobrze by było, gdyby po krótkim czasie nie zaczęły się odklejać brzegi. Nie bez znaczenia jest również to czy po odklejeniu naklejki i pomalowaniu pokoju farba w połączeniu z resztkami kleju nie będzie się przebarwiać. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tym zakresie, proszę o opinie w komentarzu.

Buszując w internecie znalazłam jeszcze fajne panele szklane z grafiką do kuchni. Czy próbowaliście czegoś takiego? Jak rozumiem, nie musiałabym demolować kuchni i zbijać kafli. Wystarczyłoby zamówić grube szkło na wymiar ściany, między dolnymi szafkami i górnymi i podkleić je taką naklejką. Podoba Wam się coś takiego? Dla mnie byłoby to coś fajnego, bo lubię zmiany, ale niekoniecznie bałagan związany z remontami… Małe zmiany i tak muszę w kuchni wprowadzić, bo pod górnymi szafkami chcę zamontować oświetlenie led, bo moje punktówki są niewystarczające, zwłaszcza od późnej jesieni do wczesnej wiosny. Więc „za jednym zamachem” wprowadziłabym dwie zmiany 🙂

Prawa dziecka kontra system oświaty

Co do zasady prawa …

Co do zasady prawa jednej osoby kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej. Czy nie sądzicie, że prawa dziecka w porównaniu z jego obowiązkami są zbyt duże, co w przyszłości może mieć negatywny wpływ na społeczeństwo? Oczywiście nie chodzi mu tu o jakieś pastwienie się nad młodymi, ale o dyscyplinę, o to że czasem słuchając „doniesień” w mediach mam wrażenie, że prawa dziecka zbyt daleko wchodzą w prawa nauczycieli (choćby do normalnych warunków pracy) i w prawa innych dzieci (choćby do zrównoważonego rozwoju).

Kiedy chodziłam do młodszych klas podstawówki (bo później się zaczęło zmieniać), nauczyciel za nieodpowiednie zachowanie lał linijką po łapach, albo wyrzucał na korytarz (co było karą a nie nagrodą) i w klasie była cisza. Jeden z nich zawsze nam powtarzał, że miłych nauczycieli się nie pamięta, a on jest w szkole nie po to, żeby nam pobłażać ale po to, żeby uczyć i kiedyś będziemy go jeszcze miło wspominać. I nie mylił się. To najlepiej zapamiętany przeze mnie nauczyciel. I mimo, że naukę geografii zakończyłam na II klasie liceum i było to mnóstwo lat temu, nadal wiem z tego przedmiotu więcej niż pewna świeżo upieczona studentka czy gimnazjalistka.