Kapryśna jesień

Piękna, słoneczna, ciepła jesień poszła sobie gdzieś wczoraj, a przyszła jej kapryśna siostra. A szkoda, bo zniszczy babie lato, które pięknie błyszczało w słońcu. Na trawniku mam sporo liści. Robimy z nimi porządek raz w tygodniu, bo częściej nie ma czasu, a poza tym uwielbiamy „szurać” w nich butami i rzucać się, a do tego potrzebny jest ich zapasik. Zawsze jak widzę lecącą w moją stronę stertę liści, mam nadzieję, że nie chodziły po nich koty i czegoś po sobie nie zostawiły 🙂 I póki co, nie mogę powiedzieć, że nadzieja matką głupich, bo nie przytrafiła mi się niemiła niespodzianka. Dziś znów trawnik przykryty jest kołderką liści. Niestety, jeśli pogoda się nie zmieni, w sobotę nie będzie zabawy. Rano już wstaje nam się gorzej; jest zdecydowanie ciemniej i bardziej ponuro. Choć przyznać muszę, że poranne mgły mają w sobie coś… magicznego, melancholijnego. Ja je w każdym bądź razie lubię. Co oczywiście nie zmienia faktu, że jako genetyczny śpioch, pospałabym dłużej 🙂 Ale jeszcze tylko 10 dni i przestawimy zegarki.

Jesienna pogoda skłoniła mnie ostatnio do wyjęcia świeczników i zapalenia kilku aromatycznych świec. Co dziwne, jakoś latem nie mam na nie ochoty, ale jak tylko odczuję wydłużenie się nocy i chłodek, lubię je zapalić. Jakoś tak w domu wydaje się być wtedy cieplej.

Przesunięcie zegarków

Niewiele rzeczy potrafi tak człowieka ucieszyć, jak jesienne przesunięcie zegarków 🙂 Przynajmniej dopóki dzień się znów nie skróci na tyle, że trzeba będzie wstawać po ciemku. Jeśli o mnie chodzi nie mam nic przeciwko temu, żeby popołudniu szybko robiło się ciemno, bylebym nie musiała wstawać przed słońcem. Wiem, śpioch ze mnie. Ale już tak mam, że mogę siedzieć długo w nocy, choćby i do rana, ale wcześnie wstawać nie lubię.

Bardzo urozmaicony październik mamy w tym roku – po przymrozkach w pierwszych dniach i porannych mgłach w połowie miesiąca, teraz funduje nam pogodę iście wrześniową. Znów schowaliśmy zimowe kurtki i chodzimy w bluzach, a nawet koszulkach. Dziwna jest ta odczuwalna temperatura. Kiedy w lecie termometry pokazują 20-22C, wydaje się być dość chłodno, a kiedy teraz tyle jest, mam wrażenie, że jest gorąco i duszno. Może mój organizm już się przygotowuje do zimy, a może wcześniejsze ochłodzenie tak zadziałało. Dobrze, w każdym bądź razie, że się przymrozki dłużej nie utrzymały, bo można się dłużej nacieszyć widokiem kolorowych liści na drzewach.