Żyjąc w innym świecie

Ostatni post sprzed ponad miesiąca, a jakby z innego świata… Oczywiście za sprawą pandemii koronawirusa. Na planowanym shoppingu z koleżankami nie byłyśmy, ponieważ zamknęli nam galerie. Zresztą odjechanych sportowych ciuchów nie potrzebuję, bo mamy zakaz ćwiczeń na świeżym powietrzu, a w domu mogę ćwiczyć w starych rzeczach.

Zasadniczo siedzimy w domu wychodząc tylko na niezbędne zakupy. Święta też każdy spędził w swoim domu, nie odwiedzając rodziny, żeby nie roznosić zarazy. Poza tym można było za to dostać mandat, więc tym bardziej wszyscy siedzieli w domach, jedząc i pijąc… nie wiem czy na zdrowie…

A przepraszam, nie wszyscy siedzieli w domach. Żeby wkurzyć społeczeństwo politycy PiS postanowili uczcić rocznicę katastrofy smoleńskiej, wybierając się na obchody pod pomnik. Oczywiście bez zachowania wymaganych środków ostrożności, bo ich przecież wirusy i obostrzenia nie dotyczą.

A później Prezes – tak, ten Prezes – wybrał się na cmentarz na gród brata i matki, mimo zakazów chodzenia na cmentarz wprowadzonego przez jego rząd. Pokazał tym samym o ile jest ważniejszy od wszystkich innych Polaków.

Wkurzenie ludzi powodują też przegłosowane przez Sejm prezydenckie wybory korespondencyjne. Z jednej strony każe nam się siedzieć w domach, a z drugiej mamy bujać się do nielicznych skrzynek pocztowych. I nieważne, że poczta nawala i nie można liczyć na dostarczenie standardowej korespondencji. Zamiast ją reformować, postanowiono przeprowadzić przy udziale niewydolnej firmy – głosowanie. Pod znakiem zapytania stoi więc jego powszechność. O tajności nie wspominając, skoro kartę z głosem pakuje się do jednej koperty z kartą z podpisem i swoimi danymi.

Dziwne czasy. Serio, takie sci-fi…

Dziwne przedwiośnie

Tajemniczy wirus już nie taki tajemniczy. Wiemy o nim więcej niż dwa miesiące temu, ale wciąż za mało, że go „ukrócić”. Na razie sieje spustoszenie w marketach, szczególnie na działach mąki – kasze – makarony, konserwy, środki czystości, papiery toaletowe (?!). Nie wiem czy ludziska to wszystko zjedzą czy spożytkują, czy przyda się na wsad do Szlachetnej Paczki… Niby Boże Narodzenie jeszcze daleko, ale te produkty mają długie terminy ważności.

Na naszej wsi póki co bez paniki, choć temat do rozmów jest. Poza tym życie toczy się smętnie dalej zgodnie z pochwałą Kochanowskiego „wsi spokojna, wsi wesoła” 😉 Powoli ponad temat koronawirusa wychodzą przygotowania do Wielkanocy i do wiosny we wszystkich formach – i tych rolniczych i odzieżowych. Bo żadne kryzysy nie są tak poważne, jak kryzys związany z tym, że nie ma się w co ubrać 😉

A z tym mam często problem. Jakoś tak o 2-3 sezony wyprzedzam zazwyczaj modę… Zwłaszcza jeśli chodzi o kolorystykę ciuchów, które chciałabym kupić. Sprawdziło się to wielokrotnie. Na 2 sezony przed pojawieniem się brązowych płaszczyków, szukałam ich. Niestety wtedy mogłam liczyć głównie na różne odcienie szarości. Przy pytaniach o brązy, wszyscy rozkładali ręce. Bardzo często tak mam przy kolorach i fasonach sukienek i bluzek. Ostatnio szukałam żółtej kurtki narciarskiej. Były nieliczne. Pewnie większy wybór będzie w 2022… r. 😉

Teraz, w związku z nastaniem wiosny mam kilka pomysłów na sportowe ciuchy. Niestety nie ma wzorów, które sobie wymyśliłam. Zaczynam rozważać po prostu zlecenie określonych nadruków. Są firmy, które specjalizują się w tego typu zleceniach i nie jest to jakaś tam sobie naprasowywanka, lecz solidny druk. Na pewno byłabym oryginalna (choć na tym mniej mi zależy). Na pewno miałabym to, co sobie wymyśliłam (na tym bardziej). Czyż nie jest to wspaniały pomysł?

Właśnie umawiamy się z koleżankami na wiosenny shopping. Nie mamy parcia, żeby było to już, bo nie przewidujemy, żeby z powodu koronowirusa wymieciono ciuchy ze sklepów. Raczej będzie w nich „luźniej”, jak się ludziska wystraszą tłumów. W przyszłym tygodniu zwiastują nam temperatury powyżej 10 stopni, czyli kilkanaście, a to już coś 🙂 Coś co może zachęcić mnie do zakupów. Dziwne to nasze przedwiośnie w tym roku…