Piec

Mąż na szczęście nacieszył się już klimą i nie robi mi mikroklimatu północno-skandynawskiego w domu 🙂 Włącza tylko wtedy, gdy jest rzeczywiście za ciepło. Za to mamy do czynienie z prawem serii, czy jak to się tam nazywa, czyli jak już się wpakowaliśmy w duże wydatki, to (odpukać) następny nam się szykuje. Mianowicie popsuł nam się piec i mam tylko nadzieję, że uda się go naprawić za rozsądne pieniądze i nie trzeba będzie wymieniać na nowy. Tak czy inaczej, na pewno popłyniemy z kasą nadprogramowo 🙁 Objawy są takie: włącza się ogrzewanie CO (a jakże, skoro akurat teraz nie jest potrzebne, to i działa), ale nie podgrzewa wody w kranie (a to już mega problem). Coś tam prztyknie i to tyle…

A poza tym jest miło i przyjemnie. Skończyło się zamieszanie ze szkołą, zaliczanie, zdawanie, bieganie, bo pomimo, że dotyczy to dzieciaków, zawsze przy okazji dostaje się rykoszetem rodzicom. Za dwa tygodnie oficjalnie rozpoczną się wakacje 🙂 A wtedy pozostanie tylko jeden problem – jak odciągnąć dziecko od komputera w okresie, w którym nigdzie nie wyjeżdża.

Zamek w Morągu

W tym roku odwiedziliśmy piękną Warmię. Mieliśmy wręcz wymarzoną pogodę na odpoczynek: niemęczące temperatury ok. 24-27C, słońce, lekki wiaterek. Nie było również problemów z komarami, mimo że nocowaliśmy nad samym jeziorkiem. Udało się trochę pozwiedzać, choć niestety moje Dziecię nie przepada za tym; najchętniej siedziałby cały dzień w jeziorze. Taki Wodnik zodiakalny i rzeczywisty 🙂

A wracając do zwiedzania. Byliśmy m.in. w zamku krzyżackim w Morągu. Zamki krzyżackie to taka moja słabość 🙂 Ten jest wyjątkowy, bo w ogóle go nie przypomina. Taki sobie zniszczony dość budyneczek, kryty papą, w dodatku z dość drogim wstępem jak na takie przybytki, bo po dyszce od dorosłego i po piątaku od dziecka. Zwiedzenia aż tak dużo nie ma, a mimo to uważam, że to była dobra „inwestycja”. W zamku i jego pobliżu ciągle trwają jakieś prace, są odkopywane mury, fosa, rekonstruowane wnętrza. Właściciel stara się przywrócić wnętrzom „zamkowy” wygląd, organizuje wakacje z duchami, na które niestety się nie załapaliśmy, bo byliśmy w dzień. Mam nadzieję, że jak wrócę tam za kilka lat, będę widzieć różnicę.

W ogóle Morąg zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie. Miasto czyściutkie, w piwnicy ratusza kameralne muzeum, dużo zieleni, jezioro i coś czego niestety nie spotyka się w mojej okolicy: podchodzę do przejścia dla pieszych i… samochody się zatrzymują. Serio. I to nie raz. W pierwszej chwili poczułam się jak intruz wstrzymujący ruch, ale w tamtej okolicy kierowcy tak mają 🙂 Aż chciałoby się przeprowadzić 🙂

A poniżej kilka fotek zamku:

Zdjęcie zdjęcia rekonstrukcji 🙂

I jeszcze fotka tabliczki ze skrótem historii zamku. Mam nadzieję w miarę czytelna:

Przed wakacjami

Właściwie od dzisiaj zaczęły nam się wakacje 🙂 Może i sporo wcześniej, ale już nauczyciele wystawili ostatecznie oceny na koniec roku, więc Młody odetchnął i stwierdził, że teraz to już luz. Co prawda przypilnuję go, żeby chodził do szkoły i był przygotowany, ale ogólne odprężenie można było zauważyć już wczoraj na dworze, kiedy to wszystkie dzieciaki nie przejmując się najwyraźniej lekcjami bawiły się do późna. W zasadzie tak powinno być; lepiej im to zrobi niż ślęczenie nad lekcjami. A za tydzień będziemy jeszcze mieli długi weekend związany z Bożym Ciałem. Dobrze byłoby zaplanować jakąś wycieczkę.

Po raz kolejny nie sprawdziły się prognozy pogody. Wczoraj wróżyli z fusów, że będzie u nas 25C, teraz informują że jest 29C, a mój termometr pokazuje 34C. I wierz tu człowieku mediom. Na szczęście nasze rolety zewnętrzne spisują się nie gorzej niż klimatyzator, bo pochłaniają ciepło przez co w domu są przyjemne 23C 🙂

Koniec wakacji…

Ja wiem, że dla dzieci każda sekunda cenna i do północy 1 września będą się upierać, że „jeszcze mamy wakacje”, ale spoglądając prawdzie w oczy, przyznać trzeba, że lato się kończy. Co prawda dla miłośników jesieni, takich jak ja (zaznaczę, że ciepłej jesieni), nie jest to zła wiadomość, ale mimo wszystko nie jest miło przypomnieć sobie ile śniegu napadało w zeszłym roku w połowie października, a więc za półtorej miesiąca!!! Miejmy nadzieję, że w tym roku pogoda nas potraktuje łagodniej i wynagrodzi zimę trwającą do połowy czerwca długą, ciepłą i słoneczną jesienią 🙂

A dla przypomnienia miłych chwil, miłe zdjęcie: