Zdążyłam

Zdążyłam 🙂 Choć może z radością powinnam poczekać do publikacji wpisu, bo jeszcze może się coś sypnąć, zawiesić, itd. 😉 Znaczy, zdążyłam zostawić tu kilka słów w październiku. Obiecałam sobie, że nie ma zmiłuj; plan minimum musi zostać zrealizowany. A mój plan minimum to jeden wpis miesięcznie. Wydaje się, że to mało, ale i tak ostatnio prowadzę tak nudny tryb życia, że nawet to trudno zrealizować. Liczyłam na piękny październik, na jakieś wyjazdy, o których można by coś napisać. W końcu to jeden z moich ulubionych miesięcy. Ale nie przy tej pogodzie. No dobra, raz wybraliśmy się na grzyby więc powinnam z satysfakcją donieść o torbie pełnej prawdziwków, podgrzybków i kozaków. No i tyle byłoby ekscytujących wydarzeń w tym miesiącu 😉

Miłego wieczoru 🙂

PS. Nie uwierzycie, podczas publikacji wyrzuciło mnie z bloga. Dobrze, że mam zwyczaj trzymania treści w pamięci do czasu jej zapisania 🙂

Przesunięcie zegarków

Niewiele rzeczy potrafi tak człowieka ucieszyć, jak jesienne przesunięcie zegarków 🙂 Przynajmniej dopóki dzień się znów nie skróci na tyle, że trzeba będzie wstawać po ciemku. Jeśli o mnie chodzi nie mam nic przeciwko temu, żeby popołudniu szybko robiło się ciemno, bylebym nie musiała wstawać przed słońcem. Wiem, śpioch ze mnie. Ale już tak mam, że mogę siedzieć długo w nocy, choćby i do rana, ale wcześnie wstawać nie lubię.

Bardzo urozmaicony październik mamy w tym roku – po przymrozkach w pierwszych dniach i porannych mgłach w połowie miesiąca, teraz funduje nam pogodę iście wrześniową. Znów schowaliśmy zimowe kurtki i chodzimy w bluzach, a nawet koszulkach. Dziwna jest ta odczuwalna temperatura. Kiedy w lecie termometry pokazują 20-22C, wydaje się być dość chłodno, a kiedy teraz tyle jest, mam wrażenie, że jest gorąco i duszno. Może mój organizm już się przygotowuje do zimy, a może wcześniejsze ochłodzenie tak zadziałało. Dobrze, w każdym bądź razie, że się przymrozki dłużej nie utrzymały, bo można się dłużej nacieszyć widokiem kolorowych liści na drzewach.

Październik

Dopiero co czekałam na ocieplenie i lato, a tu już październik, przymrozki… Aż trudno uwierzyć, że tak szybko zleciało. Dziś rano było +4C. Kazałam Młodemu ubrać zimową kurtkę, bo ostatnio trochę kaszle. Za chwilę zleci kolejny rok i znowu będziemy o rok starsi… Chyba nie ma co o tym myśleć, bo już w wizjach widzę siebie na emeryturze;) Trzeba cieszyć się każdym dniem, zamiast czekać z utęsknieniem na jakieś przyszłe wydarzenia…