Kupowanie prac
Pamiętacie film E=mc2? W czasach, kiedy powstawał (2002 r.), zdecydowana większość studentów sama pisała prace magisterskie czy licencjackie. Szło się do czytelni, grzebało w książkach, aż w końcu powstawało mniej lub bardziej ambitne „dzieło”. W zależności od tego kto miał ile czasu i chęci, prace liczyły sobie od 35 do 150 stron, to tak z mojego doświadczenia z sprzed prawie 10 lat. O kurde!!! Inaczej nie chce wyjść. Ale wracając do tematu, ongiś każdy sam skrobał pracę, zwykle ręcznie a później sam przepisywał do komputera, albo zlecał komuś (pamiętam, że ofert przepisywania prac było wtedy mnóstwo, więc zapotrzebowanie zapewne też było). Dziś po wpisaniu w guglu hasełka pisanie prac, wyszukiwarka sama podpowiada magisterskich, licencjackich, inżynierskich, maturalnych…., a ilość wyników to kilkaset tysięcy!!! I w związku z tym mamy mały spór w domu, bo moja druga połówka próbuje usprawiedliwiać osoby czy może nawet firmy, które się tym zajmują twierdząc, że jak ktoś nie umie albo nie ma czasu, to czemu miałby nie skorzystać ze wzorów. Moim zdaniem, jeśli ktoś nie ma czasu albo nie umie to po cholerę pcha się na studia, które jak wiadomo kończą się napisaniem i obroną pracy (że nie wspomnę o tym, że w trakcie studiów też trzeba coś naskrobać). Czy ktoś kogoś zmusza? Zwłaszcza teraz, kiedy osoby z konkretnym zawodem „rzemieślniczym”, które skończyły zawodówkę czy technikum, zarabiają często więcej od tych, którzy skończyli studia. I to nie są żadne frazesy, sprawdźcie sobie w ogłoszeniach. Nie dam się więc przekonać, że to, że ktoś kupi sobie prace licencjackie, uczyni z niego osobę, która może się chwalić wyższym wykształceniem i sprytem (że bez wysiłku skończyła studia). Nie papierek czyni z człowieka specjalistę. Wiem, jakie stawki są na studiach doktoranckich, że studenci potrzebują kasy (również ci, którym chce się coś pisać) i ile osób próbuje zrobić doktorat, w ogóle nie zarabiając na uczelni. Ale mam wątpliwości czy pisanie takich prac to odpowiedni sposób na życie. W końcu w ten sposób kształcicie leni. Ale może i w tym przypadku popyt kształtuje podaż…