Przed urlopem

Zwykle brałam urlop na 2,5 tygodnia. Tak od poniedziałku do środy. W tym roku też, ale mam od środy do piątku. Po powrocie trzeba więc będzie cały tydzień się spinać, ale… Ale już od jutra będę się cieszyć namiastką wolności. I zgodnie z wcześniejszymi planami – ruszam w góry. Mam nadzieję, że nie spotka mnie jakaś niemiła niespodzianka. I nie mam tu na myśli brzydkiej pogody czy marnego jedzenia, tylko kłopoty zdrowotne. Włóczyłam się ostatnio trochę po mocno zalesionych górkach i złapałam 4 kleszcze!!! Jeszcze tak mi się nie zdarzyło. Istna plaga, albo popsikałam się czymś co je przyciągnęło, bo tylko mnie tak oblazły. Choć z drugiej strony zwykle z entuzjazmem szłam przodem, więc mogłam po prostu „przetrzeć szlak”. Pocieszające jest to, że żaden rumień mi nie wyskoczył, więc zakładam, że kleszczowate nie były chore.

Poczytałam dziś sobie o zawodach w pływaniu w monopłetwie. A ja – ułomny człowieczek – nie mogę się porządnie nauczyć pływać kraulem… Wleźli mi na ambicję z tą płetwą. Od września ruszają u nas kursy doskonalące pływanie. Koniecznie muszę się zapisać… 

Wam również życzę udanych, przyjemnych i zdrowych urlopów.

Na urlopie

Część urlopu już niestety za mną. Tym bardziej niestety, że to część „wyjazdowa”. Teraz został czas na posiedzenie w domu, załatwienie zaległych spraw, itp. W tym roku po raz kolejny odwiedziliśmy Warmię, która w zeszłym roku bardzo przypadła nam do gustu. Był czas na pływanie i opalanie się – pogoda w okolicach do 30C (więcej tylko w dniu przyjazdu i wyjazdu) sprzyjała wypoczynkowi; był też czas na poczytanie książek, pojeżdżenie na rowerach i pozwiedzanie okolicy.

Wyjeżdżając zostawiliśmy z radością Dolny Śląsk, w którym w dniu naszego wyjazdu było 38C, a o 2 w nocy kiedy wyruszaliśmy 28C… A że takie upały powyżej 30C trwały u nas ostatnio ponad 3 tygodnie (dziś przyjemne 27C), więc ostatecznie wyraziłam zgodę na założenie w przyszłym roku klimatyzacji. Trudno, nie da się tak wytrzymać. Dla odmiany pogodowej wracając nadzialiśmy się na potężne burze nad Wielkopolską i trochę czasu straciliśmy na przeczekaniu największej nawałnicy.

W tym roku udało nam się odwiedzić Lidzbark Warmiński, który jak najbardziej polecam, zwłaszcza miłośnikom zamków pokrzyżackich i Ignacego Krasickiego. Tym niemniej mam nadzieję, że nowa ustawa krajobrazowa spowoduje, że na zabytkowych budynkach nie będziemy już oglądać takich reklamowych straszaków:

Jeszcze 2,5 godziny i do domu

I to jest niby pocieszająca wiadomość. Choć jak pomyślę, że trzeba wyjść z klimatyzowanego pomieszczenia, to zaczynam się zastanawiać czy nie lepiej odsiedzieć kilku nadgodzin…

Dzwoniłam właśnie do firmy, która organizuje kursy bhp, więc za tydzień będzie dzień „z głowy”, w sensie, że nie my się będziemy produkować, dobre i to, bo wszyscy już odczuwają przemożną potrzebę urlopowania się, żeby naładować akumulatory i jakoś ostatnio robota się nie klei.

Jak dla mnie: jeszcze tylko 3 tygodnie 🙂