W końcu mamy słońce 🙂 I jeszcze 12C na plusie 🙂
Po śniegu nie został już ani ślad. Wystarczył jeden dzień, żeby na trawnikach wyrosły krokusy.
Nie ma jak wiosna wiosną 🙂
Blog
Ostatnio w jednym z pokoi mamy plagę mrówek, pająków i jakichś muszek. Wystarczy otworzyć okno i już się pchają. I nic to, że okno wypsikane dookoła „odstraszaczem”. No a przecież nie zrezygnuję z wietrzenia przez cały sezon. Pająki to jeszcze pikuś, można złapać za nogę i wyrzucić na zewnątrz, gorzej z pozostałymi „gadami”. Zastanawiam się nad założeniem tam moskitiery… Przy okazji ograniczyłoby się dostęp komarów, które lada chwila pewnie się pojawią… Ciekawe tylko czy te moskitiery mają na tyle małe oczka, żeby mrówki się nie przecisnęły… O ile już nie założyły u nas jakiegoś gniazda. Brrr… Znalazłam moskitiery na stronie, na której koleżanka zamawiała dwa tygodnie temu żaluzje. Ciekawe czy przysyłają jakieś próbki 🙂 Chyba, że się umówię z doradcą i przy okazji wezmę rolety na okna dachowe, bo słońce na twarzy miła rzecz, ale niekoniecznie skoro świt 🙂
Ponieważ w weekend pogoda wyjątkowo dopisała, nie mogliśmy usiedzieć w domu i wybraliśmy się na wycieczkę do Doliny Baryczy, czyli do Milicza i okolic. Niestety, jak przystało na mieszczuchów pojechaliśmy samochodem a tam aż wstyd się takim pojazdem poruszać, biorąc pod uwagę różnorodność szlaków: pieszych, rowerowych, konnych i kajakowych oraz ilość osób poruszających się na rowerach. Niestety nasz pojazd nadal nie jest wyposażony w bagażnik, więc transport rowerów odpada. Pospacerowaliśmy za to trochę po okolicy, nad stawami i po mieście, zjedliśmy obiadek w pysznej pizzerii, łyknęliśmy trochę świeżego powietrza i wróciliśmy do domu… Dobrze, że wkrótce długi weekend i kolejna okazja do wycieczek. Oby tylko ceny benzyny spadły… Przynajmniej pomarzyć można sobie.
Uff, udało się na styk, bo dziś znów deszczowo. To znaczy nie do końca, bo przydałby się jeszcze jeden taki słoneczny tydzień, ale co tam, najgorsze mamy za sobą. Ale chyba zaczęłam od końca, nie wyjaśniając, że w zeszłym roku dobudowaliśmy garaż, ale niestety pogoda i stan finansów nie sprzyjały jego wykończeniu, toteż stał sobie taki straszak „rozgrzebany”. W tym roku postanowiliśmy go wykończyć, a żona, czyli ja 🙂 stwierdziła, że dobrze by było zrobić to przed sezonem remontowo-budowlanym, bo później będzie problem z ekipą, co już przerabialiśmy przy dobudowie. Toteż ucieszywszy się w zeszłym tygodniu przednimi prognozami pogody, szybciutko ugadałam się z jedną firmą, która od poniedziałku raźno wzięła się do roboty i szybciutko zarzuciła na ściany tynki gipsowe, a na podłodze wylali posadzki. Tym sposobem mam chociaż od środka garaż przystosowany do użytku. To znaczy jeszcze dosycha, paruje i śmierdzi betonem, ale zawsze to wielki postęp 🙂 Może wypadałoby zrobić garażową parapetówkę? 😉
Zrobiła się piękna pogoda więc trzeba zadbać o ogródek. Wokół sąsiedzi pryskają swoje roślinki przed szkodnikami. W zeszłym roku słyszałam, że kwiatki o wdzięcznej nazwie aksamitki odstraszają mszyce. Postanowiłam więc sprawdzić czy to prawda i trafiłam na mnóstwo artykułów o roślinach odstraszających różne robale. Środkom chemicznym mówię więc PRECZ i zamierzam w tym roku poeksperymentować z kompozycjami roślinnymi.
I tak na pewno kupię i posadzę:
1. komarzycę (z łaciny: plectranthus), której zapach odstrasza komary – sprawdzimy czy rzeczywiście; komary podobno odstrasza też kocimiętka i bazylia, może więc dosadzę któreś,
2. aksamitkę – co prawda nie znalazłam informacji jakoby miała odstraszać mszyce, ale lubię jej gorzkawy zapach a poza tym odstrasza mączliki, miodówki, krety i niszczy nicienie,
3. czosnek – a co tam, boją się go: również mszyce (podobnie jak lawendy i anyżu), nornice, myszy, ślimaki i przędziorki.
4. poza tym dużo robali nie lubi ziół, więc chyba zrobię ziołową grządkę z rozmarynem, szałwią, miętą, kolendrą i oregano.
Mszyce za to nie znoszą podobno lawendy, której mam sporo nasadzonej 🙂 Może dlatego do tej pory nie miałam z nimi problemów…
Nie ma jak być w Radzie Rodziców… Zawsze się tak musi zdarzyć, że wtedy kiedy człowiek jest najbardziej zajęty, wpadnie jakiś „dodatek”. Oczywiście ma to swoje plusy, bo wie się wszystko co się dzieje w szkole i jest możliwość decydowania o niektórych rzeczach, czy choćby podsuwania pomysłów, ale… no właśnie, co zrobić z tym „ale”.
Właśnie się dowiedziałam, że rodzice chcą lobbować za zmianą szafek na basenie, bo te które są, już się zaczęły rozlatywać, pewnie przy niemałym udziale energetycznych gimnazjalistów. Ale żeby nie było, że tylko występujemy z żądaniami, należałoby przedstawić jakieś swoje propozycje. I tu się pojawia moja rola, bo jak zwykle dałam się wkręcić w temat.
Siedzę więc sobie i douczam się o plusach i minusach różnych szafeczek, no i muszę przyznać, że czas nie był stracony, bo dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak szafki hpl… W życiu nie słyszałam takiej nazwy. A ponoć w takich miejscach jak szatnie czy baseny świetnie się spisują, bo są bardzo wytrzymałe i odporne zarówno na niszczenie „mechaniczne” jak i wynikające z wilgotnego środowiska, działanie słońca itd.
W końcu mamy słońce …
W końcu mamy słońce 🙂 I jeszcze 12C na plusie 🙂
Po śniegu nie został już ani ślad. Wystarczył jeden dzień, żeby na trawnikach wyrosły krokusy.
Nie ma jak wiosna wiosną 🙂
W przedświątecznym zamieszaniu nie zamieściłam zdjęcia naszych eksperymentalnych pisanek – eksperymentalnych, bo po raz pierwszy nie były to kraszanki farbowane w cebuli tylko pisanki, w których wzorki robiliśmy używając wosku. Może dla specjalisty dalekie są one od ideału, ale my byliśmy z nich naprawdę dumni. A oto fotka z naszym dziełem 🙂

No a teraz czas wrócić już do rzeczywistości i zająć się pracą. Dziś mam za zadanie wyszukać jakieś nowe miejsce na sklep. Więc siedzę sobie, szukam i dzwonię. Póki co mam faworyta wśród lokali usługowych, więc mały sukces jest. Podobają mi się zwłaszcza lokale komercyjne przy Bulwarze Drobnera.
W końcu mogę ogłosić przygotowania do Świąt za zakończone, usiąść na chwilę i życzyć wszystkim wesołych, zdrowych, pogodnych, ciepłych (z temperaturą powyżej 15C nie tylko w domu) Świąt Wielkanocnych.
Obyście się nie przejedli i nie zostali oblani przez nadgorliwe dzieci od stóp do głów 🙂
Czy lubicie okres …
Czy lubicie okres przedświąteczny? Wiele osób narzeka na sprzątanie, przygotowania, zamieszanie, więcej obowiązków, brak czasu, itd.
Ja akurat bardzo lubię. Oczywiście standardowo sprząta się częściej niż dwa razy w roku 🙂 Ale miło jest tak dokładniej odświeżyć mieszkanie po zimie, urobić się po pachy, żeby później w święta odpocząć; ugotować czy upiec coś pysznego, żeby w całym domu rozchodziły się zapachy, od których ślinka cieknie, na które na co na co dzień brakuje czasu, wypróbować niestandardowe przepisy… Przybrać dom bardziej świątecznie i wiosennie.
Bardzo lubię również Triduum Paschalne, pozwalające się wyciszyć i zastanowić.
I tylko mrozik mógłby sobie już odpuścić.
Ostatnio byliśmy w Strzegomiu zamówić kostkę granitową.
To mi nasunęło pomysł napisania paru słów o tym mieście, myślę że dość mało znanym. Znajduje się na Dolnym Śląsku, niedaleko Świdnicy. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z roku 1112, dlatego można tu odnaleźć wiele zabytkowych obiektów i niepowtarzalny klimat. Miasto jest położone wśród wzgórz bogatych w granit, stąd jest jednym z największych dostawców tego materiału w Polsce. Z granitu strzegomskiego został wybudowany m.in. pomnik Bohaterów Westerplatte w Gdańsku, Powstańców Śląskich w Katowicach, pomnik na polach Grunwaldu, Pałac Sprawiedliwości w Hadze. Jednocześnie w starych kamieniołomach można podziwiać urocze jeziorka. Strzegom jest również znany z Międzynarodowych Zawodów Jeździeckich, o czym wiedzą pewnie wszyscy miłośnicy koni. Miasto jest bardzo przyjazne dla mieszkańców. Znajduje się tu dużo zieleni. Zachęca do zamieszkania wśród wzgórz. Firmy oferują również apartamenty na sprzedaż w centrum miasta, niedaleko Rynku, przy parku. Miasto jest niewielkie, ale naprawdę aż chciałoby się w nim zamieszkać, albo przynajmniej zwiedzić.
Jeśli ktoś jest miłośnikiem większych aglomeracji, w pobliżu znajduje się Świdnica, która jest również starym miastem (pierwsze wzmianki pochodzą z 1243 r., choć podczas badań archeologicznych odnaleziono w Świdnicy ślady osady plemion z kręgu kultury łużyckiej szacowanej na lata około 1200 – 300 p.n.e.!), dlatego też tu również znajdziemy wiele zabytków (w tym kościół Pokoju zbudowany w 1657 r. w systemie szachulcowym, który jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO), śliczny rynek, oraz wiele innych zabytków o charakterze sakralnym i mieszczańskim. Miasto ma dużo zieleni. Znajduje się tu wiele szkół, uczelni, sądy, prokuratury, urzędy. Miasto jest ciekawe zarówno do zwiedzania, jak i do zamieszkania. Na hasło np. nieruchomości Świdnica odnajdziemy wiele atrakcyjnych ofert, w przystępnych cenach – zwłaszcza w porównaniu do cen krajowych. W pobliżu Świdnicy znajdują się również góry, co może być istotne dla miłośników zimowych sportów i wycieczek.