Nic mi się nie chce

Po wrześniowym zapale do robienia wszystkiego i kilku rzeczy naraz, październik to miesiąc w którym nic mi się nie chce. Niby chciałoby się i wiadomo, że trzeba, ale jak mam coś zrobić konstruktywnego to… szkoda gadać. Nawet do posprzątania muszę się zmuszać, chociaż nie znoszę bałaganu. Najchętniej bym się zaszyła w łóżku z książką i kubkiem herbaty albo lampką wina, a jak już by mi się znudziło czytanie, oglądnęłabym jakiś fajny film. Mój mózg najwyraźniej ma dość codziennych obowiązków i – mimo że niedawno był urlop – chciałby już mieć kolejną przerwę. Hmm… Może uda się tak spędzić weekend. A może to kolejny sygnał, że potrzebuję psa. Po wybieganiu się z nim rano i wieczorem, pewnie miałabym więcej zapału 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *