Gdzieś kiedyś przeczytałam, że strata boli bardziej, niż cieszy zysk. Być może jest to jedna z przyczyn, dla których ludzie tkwią z swoich strefach komfortu, w niezadawalającej pracy, itd., bojąc się ryzykować i z przyzwyczajenia ciesząc się tym co mają. Dlatego też tak trudno wyrzucić nam niepotrzebne rzeczy, trzymane z jakiegoś tam sentymentu albo na wszelki wypadek.
Ja tej straty doświadczyłam ostatnio z trochę innej strony, a mianowicie w święta zgubiłam pierścionek zaręczynowy… Wzięłam go na wycieczkę do lasu. Spacerowaliśmy po terenie dość mocno zalesionym, trochę podmokłym, szukaliśmy skrótów na przełaj… Po co go tam wzięłam, nie mam pojęcia, ale przepadł. No i ta strata naprawdę boli.
Od teściowej usłyszałam, że jest jakiś tam przesąd związany ze zgubieniem pierścionka zaręczynowego, że uwalniam jej syna z przysięgi. W sumie przysięgał przy ślubie a nie zaręczynach, więc uwaga na wyrost, ale kto by się kłócił z teściową. I to w święta. Lepiej puścić to mimo uszu 😉