Uroki jesieni

Choćbyśmy chcieli przedłużyć lato, bunt pogody nam to uniemożliwia. W zasadzie patrząc na termometr bliżej nam do zimy niż do lata. Przynajmniej w nocy, kiedy jest naprawdę chłodno, a w najbliższym czasie ma być coś koło zera stopni. Brrr… Koniec spania przy otwartym oknie 🙁

Na pocieszenie mamy klimatyczne poranne, a czasem i wieczorne mgły oraz deszcz oczyszczający powietrze z kurzu i smogu. Bo tak, niestety rozpoczął się sezon grzewczy, czyli ogólnopolski smrodek. To oczywiście nie na pocieszenie.

Bardzo, bardzo liczę jednak na to, że zapowiadane ogromne ochłodzenie nie przyniesie nam jednak mrozu. W przeciwnym razie możemy zapomnieć o cudownej złotej polskiej jesieni. Ta część liści, która nie spadła jeszcze latem na skutek upałów, zostanie ścięta przez mróz. A ja bardzo chciałabym jeszcze w tym roku nacieszyć oczy kolorowymi drzewami i krzewami. Obym miała okazję.

Jesień to też sezon na wiele owoców i warzyw. Wczoraj wieczorem zajadałam się pieczonymi jabłkami i papryką. Uwielbiam je w takiej wersji, choć wiem, że w zasadzie nie powinno się przesadzać wieczorem z pieczonymi jabłkami, bo bardzo podnoszą poziom cukru, ale póki mogę, jem 🙂 W końcu teraz są najzdrowsze, takie nie pryskane, żeby przetrwały miesiące (znaczy pryskane, jak wszystko, ale łudzę się, że mniej).

W weekend byłam na grzybach. Było pięknie – cieplutko i sukcesami. Chciałabym powtórzyć to także w najbliższy weekend, ale sądząc po pogodzie chyba sobie daruję. Grzyby okupione przemoczeniem i przeziębieniem? Nie, nie warto.

A takie widoki można było oglądać ostatnio:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *