Pierwszy dzień jesieni
Dziś pierwszy dzień jesieni i urodziny M. Niestety, nie będziemy się dziś widziały, ale może uda się zorganizować spotkanie w weekend.
Wczoraj wieczorem „biegałam” po sklepach, bo okazało się, że brakuje nam kilku rzeczy na plastykę. Jak zwykle dowiedziałam się o problemie wieczorem, jakby nie można było powiedzieć tydzień wcześniej. A że moje dziecko lubi być zawsze przygotowane (przynajmniej jeśli chodzi o przybory szkolne, odrobione lekcje, książki i zeszyty), więc matka biegała po sklepach i przy okazji wyziębiła się, bo okazało się, że jednak pod koniec lata powiało chłodem. Niestety cienka, letnia spódnica będzie musiała zostać odłożona na cieplejsze dni. Ba, nawet w swetrze nie było ciepło… Mimo wszystko liczę na ciepłą, przyjemną jesień. I takąż samą zimę – może z wyjątkiem Świąt Bożego Narodzenia, co do których od kilku lat się łudzę, że będą białe i mimo, że co roku się rozczarowuję, nadal mam nadzieję, że kolejne właśnie takie będą. Oby.
Lubię jesień, nawet bardzo, ale dziś myśląc o wiośnie, idę zasadzić kilkadziesiąt krokusów. Marzy mi się kolorowy trawnik wczesną wiosną 🙂