Zbędne zamienniki produktów
Ostatnio zapomniałam o pisaniu bloga. Postanowiłam jednak zacząć na nowo. Zobaczymy co z tego wyjdzie…
Dziś rano w sklepie i przeglądając „niusy” w necie dopadła mnie taka myśl: po co ludziom zamienniki, plagiaty produktów? I nie chodzi mi tu o zamienniki części np. do samochodów, bo wiadomo, że to ze względów ekonomicznych. Chodzi mi o zamienniki produktów, z których rezygnujemy, bo chcemy lub musimy z nich zrezygnować.
Przykład: chcę zrezygnować z jedzenia mięsa. Świadomie, z powodów światopoglądowych, bo lubię zwierzęta i nie chcę, żeby były zabijane, żebym mogła się najeść, skoro mogę zjeść coś innego. Wchodzę do sklepu, a tu kiełbasa dla wegetarian, parówki dla wegetarian, pasztety dla wegetarian, itd., itd. Po co??? Skoro chcę z tego zrezygnować to przecież nie po to, żeby jeść je w zmodyfikowanej wersji. Bo co dalej: papki sojowe w kształcie skrzydełek? Bez sensu.
Podobnie bezsensowne wydaje mi się szukanie zamienników cukru dla osób, które chcą lub muszą z niego zrezygnować. No bo jest tak: wszelkiego rodzaju słodziki czy to oparte na roślinach (jak stewia) czy syntetyczne, mają inny smak niż cukier. Ten smak – przynajmniej na początku – niewielu osobom odpowiada. Słodzą więc herbatę czy kawę i męczą się dopóki się nie przyzwyczają. W tym samym czasie mogliby się przyzwyczaić do picia niesłodzonych napojów. A przecież – czym by się nie słodziło – bez tych dodatków są zdrowsze.
Jak sądzicie?